Bracka
Grzegorz Turnau
Date Added: |
2004-12-21 07:40:50 |
Na północy ściął mróz, z nieba spadł wielki wóz
przykrył drogi, pola i lasy
myśli zmarzły na lód, dobre sny zmorzył głód
lecz przynajmniej się można przestraszyć
na południu już skwar, miękki puch z nieba zdarł
kruchy pejzaż na piasek przepalił
jak upalnie mój boże, lecz przynajmniej być może
wreszcie byśmy się tam zakochali
Ref: a w krakowie, na brackiej pada deszcz
gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia
w korytarzu i w kuchni pada też
przyklejony do ściany zwijam mokre dywany
nie od deszczu mokre lecz od łez
Na zachodzie już noc, wciągam głowę pod koc
raz zasypiasz i sprawa jest czysta
dłonie zapleć i złóż, nie obudzi się już
lecz przynajmniej raz możesz się wyspać
jeśli wrażeń cię głód zagna kiedyś na wschód
nie za długo tam chyba wytrzymasz
lecz na wschodzie przynajmniej życie płynie zwyczajniej
słońce wschodzi i dzień się zaczyna
Ref: a w krakowie na brackiej pada deszcz
przemęczony i senny zlew przecieka kuchenny
kaloryfer jak mysz się poci też
z góry na dół kałuże przepływają po sznurze
nie od deszczu mokre lecz od łez
bo w krakowie, na brackiej pada deszcz
gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia
w korytarzu i w kuchni pada też
przyklejony do ściany zwijam morke dywany
nie od deszczu mokre lecz od łez
Taken from: >> LyricsProvider.com
Lyric comments:
0 comments in
total.
Showing last 0 Insert | Hide
There are no comments for this lyrics...
|