songteksten lyrics album Kult - Bal Kreslarzy
LyricsProvider.nl
.com / .net / .org
Your Lyrics Resource!
menu
Saturday, November 23rd 2024

  » Home
  » Lyrics
  » Search
  » Albums
  » Charts
  » Add Lyrics
  » Missing Lyrics
  » Most Wanted
  » Link Partners
  » Sheetmusic
  » Help Us
  » Messageboard
  » Contact
  » Link Exchange
  » Advertising
  » Bookmark


Partners
Guitar Board.com
Search-22.com
Music Lyrics
Browse Lyrics
Letras de Canciones
Frozen Rain: Melodic rock music and tons of links
Song Lyrics
AlLyrics - Song Lyrics
Album Song Lyrics
Top 200 Lyrics

More partners...
Wannabe a partner?

Home > Lyrics > K > Kult > Bal Kreslarzy
Lyrics by TITLE
Lyrics by ARTIST
1 2 3 4 5 6 7 8 9 A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
1 2 3 4 5 6 7 8 9 A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
Lyric tools:   sheetmusic Kult Bal Kreslarzy Sheetmusic | Add lyric Show more tools...
E-mail to:
Viewed: 1256
This month: 406
Date added: 2004-12-21
Quality: [not rated yet]
Rate:
This lyric is correct.
Bal Kreslarzy
Kult

Date Added: 2004-12-21 07:39:08

Patrz, plynie
kolorowych swiatel nad sekwana sznur...
w dolinie
grzmi paryza nocny spiew jak swierszczy chor...
jak noze -
czarne ostrza dachow kroja nieba tlo,
w nich okno lsni,
tam jak i ty
ktos spac nie moze.
Dzis w chambre de bone bal kreslarzy,
kazdy wytworny jest jak lord,
nikt dnia im wspomniec sie nie wazy,
ni pracy, praca - chamski sport.
Odbijaj flaszke, zadz nie kielznaj,
hej, na orbite wszyscy wraz!
bo gdy tak czlek od rana pelza,
to wieczor spedzic chce wsrod gwiazd.
I ty tu jestes, ty, o rekach,
co tak gotycki maja rys,
i piekna jestes jak jutrzenka,
w swoich sukienkach z marche aux puces.
Chcialbym sie zblizyc, ukochana,
wprost w uszko nucic ci moj spiew,
coz, kiedy lezysz na dwoch panach,
a miedzy nami kran i zlew.
Ktoz umie,
tak jak polak, mowiac - milczec, milczac - pic?
tak szumiec,
tak o slowo jedno zaraz w morde bic...
ech biada,
te gotyckie rece znow nie tam gdzie trza,
darujcie mi
wybite drzwi
lbem zabojada.
Dzis w chambre de bone draka w sali,
znowu z lokalem bedzie zle,
coz, gdy zabojad sie napali,
to zawsze moze nadziac sie.
Co mi ich franki, ich ostrygi,
wywiozlem z polski com tam mial
i zawsze moge bez fatygi
przygrzmocic temu co bym chcial.
Coz z tego, ze wybiegla za nim?
ze mu w banioli skleja leb?
coz, ze dla niego zdejmie stanik?
ja mam swoj cios, on - tylko sklep.
Wiec wole zrzec sie mych karesow
i z wami moja whisky pic,
na cale zycie bez adresu,
ale z imieniem wlasnym byc.
Coz z tego, ze wybiegla za nim?
kazdy urzadzic sie jest rad.
i bierze on ten towar tani,
a moj jest przeciez caly swiat!
Wiec jeszcze seta, znakomicie,
padniemy, ale zgodzmy sie,
ze z tylu roznych drog przez zycie,
kazdy ma prawo wybrac zle...
Ze z tylu roznych drog przez zycie,
kazdy ma prawo wybrac zle!


Taken from: >> LyricsProvider.com
Lyric comments:
0 comments in total. Showing last 0
Insert | Hide
There are no comments for this lyrics...


   
  © 2001-2014 LyricsProvider.com | Privacy Policy | Site stats